piątek, 26 września 2025

KAMIENICA Z DWOMA OTWORAMI

Jest taka moda, żeby nazywać kamienice od nazwisk ich przedwojennych właścicieli. Często jedynymi informacjami, jakie udaje się znaleźć na temat takich osób jest to, że wybudowano dla nich kamienicę. Nie inaczej jest w tym przypadku. Nasz dzisiejszy obiekcik powstał na działce należącej do niejakiego Leona Konrada Wilmana, o którym wiadomo tyle, że na jego działce powstał nasz dzisiejszy obiekcik. Nazwany od został zatem kamienicą Wilmanów. My jednak nazwiemy go inaczej. Ale nie uprzedzajmy faktów. 
Niedawno pojawiły się pogłoski, że jakiś próchniak został wpisany do rejestru zabytków. Co daje takiemu próchniakowi wpis ? A to, że może legalnie wjechać do Strefy Czystego Transportu.
Tytuły lokalnych dzienników grzmiały : "Modernistyczna kamienica przy ulicy (nie podajemy lokalizacji) została wpisana do rejestru zabytków", "Była świadkiem powstańczych walk, dziś stoi pusta (...) ale niebawem to się zmieni", "Kamienica Wilmanów została wpisana ..." itd.
Trochę nas to zainteresowało i postanowiliśmy zwiedzić obiekt, zanim konserwator na stałe się tu zasiedli i zabroni zwiedzania. Postaramy się w nic nie wdepnąć :) 
Wbrew fałszywym doniesieniom, jakoby kamienica pozbawiona była nadzoru i niszczała sama sobie stwierdzamy, że zabezpieczona jest bardzo dobrze. Na szczęście w przedwojennych typach CCTV zawodzi czasem wykrywanie ruchu. 
Na pierwszy rzut oka wpis do rejestru zabytków jest niezrozumiały. Nie widać tu niczego interesującego, obiekt pusty, brak wyposażenia.
No może poza kilkoma szkieletami dawno wymarłych, przedwojennych gatunków. Na zdjęciu szkielet prawdopodobnie szczuromałpy z Sumatry. 
A nasz dzisiejszy próchniaczek nie jest ani nowy, ani stary, bo pochodzi z okolic roku 1930. 
Dlaczego zatem został wpisany do rejestru zapytacie. Otóż konserwator wpisał go w innym województwie, gdzie jeszcze nie zdążyli podnieść wieku. Czy jakoś tak. 
Budynek został wzniesiony na działce należącej do Spółdzielni Mieszkaniowej "Ochota Robotnicza", należącej do wspomnianego już pana Wilmana. Ale, że nazwa Kamienica Wilmanów nadana została w liczbie mnogiej, musiał szybko dobrać jakiegoś drugiego Wilmana. Przecież to dziecinnie proste - odezwał się głos z telewizora. Znajdź szybko jakiegoś Wilmana, ożeń się z nim i masz Irenę Ochódzką. 
Kim był drugi Wilman - Brunon, również nikt nie wiedział. Dlatego nie było obawy, że ktoś zapyta. Wkrótce i tak kamienica zakupiona została przez Bank Gospodarstwa Krajowego, także można domniemywać, że cały ten Wilman figurował tu na słupa. 
Dziś już całkowicie nikt nie wie kim on był, można sobie pytać w Gminnej Ewidencji, lub w innej Gminie :)
Najciekawsza historia dotyczy okresu II wojny i dlatego też budynek został wpisany. Nie ze względu na jego walory próchniacze, ale przez to co widział i przez kogo był widziany. 
Kamienica znana jest w pewnych kręgach, z powodu zdjęć, na jakich się znajduje. 
W owym czasie wokół było puste pole, a budynek był w zasadzie pierwszym jaki można było zobaczyć, wjeżdżając do Warszawy od tej strony. A zatem wyznaczał wtedy początek stolicy. 
Było to również pewne ułatwienie dla wkraczających Niemców. O, jest obiekt, można już zaczynać bombardowanie. 
No i tak się rozkręcili, że wybili w prawym boku kamienicy dwa otwory. Przyjęły się one tak dobrze, że zamurowano je dopiero po wojnie. 
Znakomite artykuły na ten temat, porównujące zdjęcia wojenne z dzisiejszymi znaleźć możecie tutaj i tutaj
Nie znamy losów powojennych budynku, wiadomo tylko, że w roku 1955 został przejęty przez państwo. Początkowo służył do celów mieszkalnych, a w roku 1975 został przerobiony na hotel robotniczy. 
    W roku 1980 kamienica zaczęła pełnić rolę biurowczyka. Mieściły się tam siedziby m.in. Warszawskiego Przedsiębiorstwa Budownictwa Komunalnego WARSBUD, czy Przedsiębiorstwo Robót Drogowo-Kanalizacyjnych.
Na koniec był tu GGK, czyli Gminna Gospodarka Komunalna. 
I tak pozostawili po sobie obiekt :) 
Przez ostatnie lata budynek niszczeje. 
Może powinno się to zamazać, ale niech się wstydzi ten kto zostawia :)
Jakie będą dalsze losy kamieniczki nie wiemy, ale można się tego domyślać. Będzie sobie dalej gniła, ale już w majestacie prawa - jako pełnoprawny zabytek. 
Do zobaczenia !
Na koniec mała teoria względności : kiedy my wchodziliśmy, budynek był bardziej zamknięty, ale nie było ludzi. Tutaj widać, że obiekt otwarty na oścież, ale za to pałęta się mnóstwo przechodniów. Nie wiemy z kiedy pochodzi zdjęcie, ale kamieniczka wygląda tak samo :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz