sobota, 9 lutego 2013

BUSZUJĄCY W ZBOŻU

Nocne zwiedzanie powoli staje się tradycją. Przyzwyczajenie oczu do ciemności, chodzenie powoli, krok po kroku, nie wydając zbędnych dźwięków i uważając na dziury i inne niebezpieczeństwa sprawia, że penetracja ma swój klimat. Często z fotek robionych na długim czasie dowiadujemy się, jak zwiedzone przez nas miejsce rzeczywiście wyglądało. Tak jak tu. Za dnia, słońce powoli zaczyna nam przeszkadzać, razić w oczy ...
W dzisiejszym odcinku mieliśmy zająć się tematyką zbożową, ale na razie przypomina to eksplorację jaskini.
Albo wodociągu.
Dół silosów jest całkowicie ciemny, a do tego po ostatnich opadach pełno tam wody. Nie mamy gumiaków, ale czego się nie robi dla osiągnięcia celu.
Wszędzie porozstawiane są urządzenia susząco - pompujące, a kable dyndające gdzieniegdzie w wodzie po kostki sprawiają, że mamy mieszane uczucia.
Tędy prawdopodobnie wysypywali zboże. Nie zaobserwowaliśmy nigdzie w pobliżu torów kolejowych, dlatego uznajemy, że te zakłady nie miały chyba funkcji wysypywania zboża na tory.
Ktoś kto nieopatrznie pomyliłby to ze spłuczką, ściągnąłby na siebie megatony pszenżyta.
Z powodu dużej wilgotności i bardzo ograniczonej możliwości świecenia zdjęć samych silosów od wewnątrz za bardzo nie mamy. Zawsze nam coś przeszkadza :)
Na górę. Kompletna ciemność. Idziemy po omacku, zdjęcia robimy przy czasach około minuty, bez użycia jakiegokolwiek światła. Budynek jest mocno przeszklony, a konkurencja w branży zbożowej jest duża, więc nie chcemy, by ktoś nas zauważył.
To chyba silosy widziane od góry. Teraz tak myślimy, wtedy mało co się o to nie zabiliśmy :)
Kanciapka. Świeżutkie butelki po browarze świadczą o bytności ciecia. A cieć nie jest taki, żeby się nie napił.
Łącznik pomiędzy budynkami.
Taśma transmisyjna zboża, bądź do oddzielania ziarna. Kto wie co to, niech pisze.
Stać nieruchomo przez 30 sekund to niezłe wyzwanie. Pewnie mało kto wie, że na przełomie XIX i XX wieku robiono portrety na jeszcze dłuższych czasach, jednak wówczas przytwierdzano twarz delikwenta do ściany :)
Zapomniałem co to było :)
Fotografia w całkowitej ciemności ma swój urok.
Zrobienie grupowej fotki trwało wieczność, jednak chociaż nikt nie rozpozna naszych twarzy ;)
Z początku myśleliśmy, że to trafo ...
jednak po dłuższym buszowaniu doszliśmy do wniosku, że to coś w rodzaju sterowni.
Nam nie trzeba takich rzeczy mówić.
Wychodzi na to, że oprócz spłuczek na dole mają również sterowanie z góry.
Możemy zrobić im psikusa.
Urządzenie do ustalania zbożowych cen oraz do zdalnego układania kręgów w zbożu.
Jaskinia to było jedyne miejsce, gdzie można było bezkarnie błyskać i robić głupie miny.
Wygląda na to, że zakłady mają problem. Zagnieździły się tu dwa wołki zbożowe.
Jeszcze kilka fotek obiektu, robionych podczas zwiadu za dnia.
Przekaźniki od telefonów komórkowych - to wyjaśnia dlaczego mieliśmy tam taki dobry zasięg. Jednak nie siedzieliśmy tam długo - buczały, powodowały raka i sprawiały, że nasze kury przestawały się nieść.
Wyluzuj koleś, zaliczyliśmy mały offroad twoim Bizonem, to wszycho. :)
Nie mamy filmu z dzisiejszego wypadu, ale polecamy ten - zbliżony jest bardzo tematyką.
Dawno nie było kanałów i mamy wielkie parcie. Chociaż na takie coś sobie popatrzymy :)
Kwatera główna Toi Tojów :) Kolejny odcinek będzie utrzymany również w zbożowym klimacie. Tym razem pojedziemy dalej ze zbożem, w jego wędrówkę do piekarni. Do zobaczenia !

3 komentarze:

  1. Super. Jak zwykle dowcipnie, a przy tym krótko i konkretnie. Po prostu "elevator's pitch" ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. A może moglibyście tak podawać nazwy tego gdzie się wybieracie? Ułatwilibyście ludziom zadanie :)

    OdpowiedzUsuń