wtorek, 26 listopada 2013

KAMIENICA MANASA RYBY

Kamienica przy Targowej 56 od dawna nas kusiła, mrugając do nas zalotnie swoimi powybijanymi okienkami. Ma być wkrótce rewitalizowana, dlatego trzeba było się spieszyć ze zwiedzaniem. Podobno niebawem ma tu powstać Centrum Kreatywności. Małe przedsiębiorstwa rozpoczynające działalność w sektorze kreatywnym będą mogły wynająć tu powierzchnię za rozsądną cenę. Dla nas jednak miejsce to okazało się być centrum przypałowości. 
Zazwyczaj nie zadajemy sobie trudu czytaniem tabliczek ostrzegawczych, jednak w tej kryje się pewna ciekawostka ;)
Weszlibyśmy na flaki i pyzy, jednak pora dosyć późna.
Z tego przystanku ostatni dyliżans odszedł chyba już dawno.
Snuliśmy się trochę po okolicy, czekając na dogodny moment. W tym miejscu cały czas coś się dzieje. Po paru nieudanych próbach pomyśleliśmy, że aby wejść do tej kamienicy trzeba wybrać się w środku nocy. Ale jak się okazało tak późna pora również nie gwarantuje sukcesu.
Dzisiejsza kamienica powstała w latach 1865-67 dla Karola Juliusza Mintera - właściciela odlewni specjalizującej się w wyrabianiu medali i statuetek.
W roku 1900 kamienicę kupił Manas Ryba, pomysłodawca i zarządca bazaru Różyckiego. Innowacyjność tego pomysłu polegała na tym, że na ogrodzonym terenie bazaru każdy handlarz obnośny mógł wynająć stragan i prowadzić tam handel. Za ten pomysł otrzymał od Juliana Różyckiego parcelę i dom przy Targowej 52.
Manas Ryba był przedsiębiorcą związanym z warszawską Pragą, gdzie nazywany był "Panem Rybą".
W kamienicy delikatnie mówiąc brak wyposażenia. Wszystkie podłogi wyprute, pewnie w poszukiwaniu żydowskiego złota :)
Z powodu katastrofalnego stanu budynek kilka lat temu został wyłączony z eksploatacji. Cyfry stanowiące datę budowy, umieszczone na attyce budynku udało się uratować dla Muzeum Pragi, które ma się mieścić w budynku przy Targowej 52.
Zwiedzaliśmy tak sobie jak szatan przykazał, kiedy nasz spokój zakłócony został przez dwa oddziały prewencji, które wdarły się do budynku i zaczęły intensywnie nas szukać. My robimy tylko zdjęcia, dlatego z czystym sumieniem oddaliśmy się sami w ręce władz. Okazało się, że po pamiętnej serii podpaleń na Pradze monitoring jest bardzo czujny.
W drodze na dołek spytali nas : "A włamywaliście się do tej kamienicy na rogu Wileńskiej ? Ciekawi nas co jest w środku." "My się nigdzie nie włamujemy" - odpowiedzieliśmy. Po jakimś czasie zostaliśmy zwolnieni, nie usłyszawszy żadnych zarzutów. Ostrzeżono nas tylko, żebyśmy darowali sobie Pragę, bo chodzenie po nocy z aparatami jest tu mało rozsądne.
Szkoda, że nie udało się zwiedzić w całości, ale na razie nie mamy parcia na powrót tutaj :) Pozdrawiamy policjantów, którzy tak dzielnie nas ścigali. Dzięki nim czujemy się bezpieczniej. Do zobaczenia (tzn. oby nie z nimi) :)

8 komentarzy:

  1. coś farta ostatnio nie macie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowite jest zdjęcie zarośniętego przystanku na głównej ulicy Pragi, w jednym z najruchliwszych jej punktów. Coś jak katastroficzna wizja przyszłości.

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Dobre, dobre :) a swoja drogą to w Warszawie wpadło mi kiedys w oko takie miejsce które spokojnie kiedyś mogłoby pełnić funkcję takiego zakładu i wygląda na opuszczone

      Usuń
  4. E, mało to się z aparatem człowiek szlajał po Pradze, prewencja chyba nietutejsza ;) I piękny "koliber" się złapał na szóstej fotceI

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. tutejsza :) pozdrawiam dwójkę penetratorów

    OdpowiedzUsuń