środa, 15 października 2014

TAJEMNICZY OGRÓD

W połowie lat 70 XX wieku na podstawie porozumień zawartych pomiędzy PRL a ZSRR zostało przekazanych stronie radzieckiej co najmniej jedenaście nieruchomości na terenie Warszawy. Polacy nie otrzymali w zamian żadnych nieruchomości w Moskwie. Po upadku ZSRR strona polska miała problem z odzyskaniem przedmiotowych nieruchomości. Niektórych nie odzyskała do dziś.
My zajmiemy się dziś nieruchomościami położonymi przy Al. Szucha 8 oraz Al. Szucha 17/19. Odwiedzaliśmy to miejsce w 2009 roku i nadszedł czas, aby sprawdzić, czy obiekty przeszły jakąś metamorfozę.
Poza tym mamy do czynienia ze specyficznym rodzajem przypału - wejście do obiektu otoczonego czynnymi ambasadami. Jak wiemy, przed większością ambasad stoi policja ...
Sześciopiętrowy budynek na skrzyżowaniu Litewskiej i Al. Szucha stoi naprzeciwko Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Zapach przypału roznosi się po dachu. Zagranicznego przypału.
Nasz blok został wybudowany po II Wojnie. Dokładnych informacji nie udało się znaleźć. Mieszkali tu ponoć pracownicy ambasady ZSRR.
Na tej samej działce znajduje się (widoczny na pierwszej fotce dzisiejszego odcinka) XIX wieczny pałacyk należący niegdyś do bankiera Andrzeja Rotwanda i jego żony Marii. Państwo odebrało go na mocy tzw. "Dekretu Bieruta" w roku 1948. Wdowa latami starała się o zwrot nieruchomości. Mimo to, nie udało jej się to.
Kiedy działka przekazana została ZSRR, w pałacyku było przedszkole dla dzieci radzieckich dyplomatów. Przy poprzedniej wizycie widzieliśmy wewnątrz budynku salę kinową.
Oczywiście jak to bywa przy okazji budynków znajdujących się w rękach rosyjskich, wokół obiektu narosło wiele legend. Wyobraźnie podsycały opowieści eksploratorów, którzy byli w środku, widzieli popiersie Lenina, wielką antenę na dachu, czy rozległe schorny, które miały rzekomo ciągnąć się z jednego budynku do drugiego.
Po upadku ZSRR przez wiele lat procesów i protestów strony rosyjskiej pod koniec roku 2010 obiekty przeszły w prywatne ręce.
Wtedy stały się jedną z większych menelosad w stolicy. Średnie pogłowie żula szacowano tu na około 30-50 osobników, ale ile rzeczywiście ich było, nikt nie wie. Rozlokowali się zarówno w bloku mieszkalnym jak i w pałacyku. 
Aleja Jana Christiana Szucha, łącząca Plac Unii Lubelskiej z Placem na Rozdrożu, należy do założenia urbanistycznego tzw. Osi Stanisławowskiej, której inicjatorem był Stanisław August Poniatowski. Ze względu na zespół promienistych alei i placów charakterystycznych dla stolicy Francji, nazywana jest ona "Małym Paryżem" Warszawy.
Widok przywodzący na myśl kamienicę przy Targowej róg Wileńskiej, będącej niegdyś również w rękach ZSRR.
Na strychu brak jest spektakularnego wyposażenia. Raczej są to tylko puste butelki po oranżadzie i gdzieniegdzie po wódce. Dziwne, skoro to placówka rosyjska to powinno być odwrotnie.
Można poczytać rosyjskojęzyczne gazety sprzed zmiany ustroju.
No, wreszcie !
Kiedyś nie było wszechobecnej, ogłupiającej telewizji. Był jeden słuszny program i wystarczyło. A nie, tak jak teraz : wszędzie Hello Kitty, Monster High, Bakugany i inne furtki dostępu Szatana.
Radziecka skrobaczka do kartofli : w środku siedzi pewnie więzień polityczny i obiera :)
W porównaniu do naszej poprzedniej wizyty obiekt zmienił się całkowicie. Hordy meneli zrobiły swoje, rozszabrowały, obsrały i podpaliły. Szkoda, fajny był.
Ambasada ZSRR, Belwederska 49.
W jednym mieszkaniu odnajdujemy grube tysiące. Jesteśmy bogaci !
I jeszcze takie jedyneczki z zajączkiem na waciki.
Przodownicy melanżu na domówce pod miastem. Pamiętajcie, najlepsze imprezy to te z afterami w Hadesie :)
Ciężko było tu znaleźć wysublimowane obrazki ukazujące piękno kobiecego ciała, ale jak już znaleźliśmy to pokazywały na 100 % :)
Ta stylowa walizka może pochodzić zarówno z epoki ambasadora, jak również z okresu menelosadniczego brązu.
Swego czasu mieszkający tu menelosadnicy tak się zadomowili, że w zajmowanych przez siebie mieszkaniach pozakładali zamki, aby sąsiad sąsiadowi szabru nie wyszabrował.
Nawiązania syberyjskie.
Zaglądamy do mitycznego schronu, mającego łączyć budynek mieszkalny z pałacykiem.
Podczas naszej poprzedniej wizyty panowała tu czystość i można było podziwiać mnogość wyposażenia.
Można się tu doszukać kolejnych wątków rosyjskich - harmoszka i bóbr syberyjski.
Jest jakieś przejście. Być może prowadzi do pałacyku, ale wygląda raczej na wyjście na powierzchnię.
Co by to nie było i tak jest zasypane.
W środku znajduje się 21 milionów dolarów z ciemnej rosyjskiej transakcji. Takich rzeczy jest mnóstwo w obrośniętych legendami budynkach należących do Rosjan.
Ta waga oczywiście była cała. W schronie widoczne są ślady po pożarze.
To zapewne lista więźniów politycznych i ofiar egzekucji. Mogą być to równie dobrze dokumenty dostaw pomidorów do kuchni, ale nie dowiemy się, ponieważ nie znamy radzieckiego. 
To nie tygrys, ale pewnie drugiego nie mieli. Trochę zużyty, ale można pogłaskać.
Tu była sauna, pięć lat temu jeszcze korzystaliśmy :)
W bufecie grywał radziecki zespół Mietallika.
Przechodzimy do pałacyku, jednak nie tunelem, a tradycyjną drogą lądową.
Dni beztroskiego zwiedzania Szucha są policzone. Budynek mieszkalny zostanie rozebrany a w jego miejsce powstanie nowa inwestycja o nazwie "Szucha Corner". Oferować ona będzie powierzchnię biurową, przestrzeń usługową, konferencyjną i restauracyjną. Użytkownicy biur będą mogli odpocząć na 3 imponujących, kaskadowych tarasach o łącznej powierzchni 1200 mkw. 
Unikalną część inwestycji stanowić będzie pałacyk. Powstanie tu 1000 mkw powierzchni restauracyjno - klubowej. Inwestor deklaruje, że pałacyk zostanie pieczołowicie wyremontowany, przy ścisłej współpracy z biurem konserwatora.
Największą atrakcją stanie się "Tajemniczy Ogród" - ogólnodostępny dziedziniec z pieczołowicie skomponowaną zielenią.
Jest już pozwolenie na budowę. Prace mają rozpocząć się w IV kwartale tego roku, czyli już. Dlatego wszyscy, którzy nie zwiedzili jeszcze budynków przy Szucha niech robią to teraz. Za chwilę nie będzie czego zwiedzać. Będzie biurowiec, będzie "Tajemniczy ogród", będzie pięknie ...
Jednak miejsce w którym jesteśmy skrywa mroczną tajemnicę, o której mało kto wie. W czasie II Wojny Aleja Szucha stanowiła centrum niemieckiej dzielnicy policyjnej, szczelnie odgrodzonej od reszty okupowanego miasta. Jednocześnie przez cały czas mieszkała tam ludność polska. W sierpniu 1944 powstańcom nie udało się zdobyć tego obszaru.
Jak czytamy w liście Krzysztofa Śliwińskiego, dyplomaty, byłego ambasadora w Maroku I RPA, który mieszkał na tej ulicy - w pierwszych dniach Powstania miały miejsce masowe egzekucje ludności cywilnej. Polacy mieszkający w tej dzielnicy zostali wypędzeni i rozstrzelani właśnie w ogrodzie przy skrzyżowaniu Szucha i Litewskiej.
Przez cały czas Powstania aż do ucieczki Niemców z Warszawy na Litewskiej 14 był obóz. "Od początku powstania więźniowie byli używani do zakopywania i palenia zwłok, a potem jako niewolnicy przy rabunku miasta i ofiar (także z ubrań), przy zakładaniu materiałów wybuchowych i min" - pisze Śliwiński. Egzekucji dokonywano w ogrodzie. Tam też zakopywano zwłoki. 
Dziś nikt o tym pamięta. Za chwilę rozpoczną się tu prace i powstanie tu "Tajemniczy ogród". Gazeta W. pisze, że miejsce ma "barwną historię", jednak o egzekucjach nie wspomina ani słowem. Może powstanie chociaż tablica ku pamięci ofiar, chociaż może ona nie pasować do "szlachetnej i skromnej architektury" nowej inwestycji. (Artykuł dostępny jest tutaj).
Jak widzimy, obiekty będące w rękach radzieckich, potem rosyjskich, a które przez lata obrosły legendami, w rzeczywistości nie kryją w sobie ani grama z całej tej tajemniczości. Urbex jak każdy inny, w środku znaleźć możemy syf, kiłę i menelosadę. Budynki stoją puste, a po Rosjanach pozostały ogromne, nie płacone od lat 90tych czynsze. Nawet bezdomni już się wynieśli ... Do zobaczenia.

2 komentarze:

  1. o tym że w kiedyś od ulicy Okopowej do Zamenfofa rozciągał sie KL Warschal z krematoriami w okolicach obecnie stojących bloków przy ul. Jana Pawła 66 też mało kto wie

    OdpowiedzUsuń