piątek, 21 października 2016

SHADOWS OF MORDOR

"W Krainie Mordor, gdzie zaległy cienie,
Jeden, by wszystkimi rządzić, Jeden, by wszystkie odnaleźć,
Jeden, by wszystkie zgromadzić i w ciemności związać
W Krainie Mordor, gdzie zaległy cienie."

J.R.R. Tolkien - Władca Pierścieni
W ferworze wyburzeniowym skoncentrowaliśmy się ostatnio na centralnych dzielnicach Warszawy, traktując inne miejsca trochę po macoszemu. Pora zatem poświęcić trochę uwagi okolicy, w której burzy się najwięcej.
To, że nie było jeszcze zdjęć nie znaczy, że nas tu nie było. Po prostu tutejsze wyburzenia nie są aż tak spektakularne, jak te którymi ostatnio się zajmowaliśmy. Postaramy się w najbliższym czasie nadrobić zaległości fotograficzne z ... no właśnie ...
Niektórzy mówią, że to Mokotów, inni natomiast, że dawny Służewiec Przemysłowy. Ostatnimi czasy przyjęła się inna nazwa : Mordor.
(Przerwa na motywy patriotyczne, wszak zwiedzamy były hotel robotniczy ukraińskich budowlańców).
Gdyby cofnąć się w czasie o kilka lat, zapewne nie wiedzielibyśmy gdzie jesteśmy. Okolica zmienia się tak szybko, że w zasadzie wystarczy nie być tu przez miesiąc i i tak się nie wie.
Plan sześcioletni na lata 1950-1955 zakładał powstanie dzielnicy przemysłowo-składowej na terenach Służewca (od ulicy Woronicza na południe, przez ulicę Bokserską, aż po Tor Wyścigów Konnych).

W 1951 roku decyzją rządu utworzono dzielnicę Służewiec Przemysłowy, a rok później rozpoczęto budowę pierwszych zakładów.
Na obszarze tym zaplanowano około 60 inwestycji przemysłowych oraz osiedle dla 26 000 mieszkańców.
Zakłady zaczęły powstawać stopniowo od 1952 roku.

W 1965 roku było już ich 30 i zatrudniały 11 000 osób. Najbardziej znane to fabryka dźwigów ZREMB, fabryka kondensatorów Elwa, fabryka półprzewodników Tewa czy zakłady elektroniczne Unitra Unima. (źródło : obrzeżna-online).
Po roku 1989 zaczęły powstawać tu biurowce. Te pierwsze miały nazwy rodem z kosmosu, m.in. : Neptun, Saturn, Mars, czy Orion. Z biegiem czasu zaczęły pojawiać się kolejne, aż miejsce to stało się największym zagłębiem biurowym Warszawy.
Dziś możemy oglądać marne resztki tego co było kiedyś. W zasadzie prawie wszystko wyparte już zostało przez metal i szkło.
Dziś gościmy w pawilonach przy ulicy Marynarskiej. W zasadzie w tym co po nich zostało. Obiekt przestanie istnieć za kilka chwil.
Chociaż jeszcze chwilę temu działał.
I miał marzenia.
Urząd Skarbowy też się pewnie lada moment wypróchniaczy i przeniesie do jednego z biurowców.
"Mordor" to ponad milion metrów kwadratowych powierzchni. Do pracy przyjeżdża tu ponad 100 tysięcy osób. Za dnia panuje tu ogromny ruch a w godzinach szczytu dochodzi do paraliżu komunikacyjnego. Jeśli przyjdziesz tu na spacer nocą, w zasadzie nie uświadczysz nikogo. Czasami przez okna biur widać tylko jakieś zapóźnione życie.
"Nie ma drugiego miejsca w Warszawie, które w tak krótkim czasie na tak wielkim obszarze i tak drastycznie zmieniło funkcję i charakter - aż trzy razy w ciągu trzech pokoleń. Wyobraźmy sobie: jakaś umowna babcia i dziadek po wojnie orzą i pasą krowy. Muszą się wynosić, bo władze podejmują decyzję o budowie dzielnicy przemysłowej (początek w 1951 r.). Dzieci tych gospodarzy pracują w fabrykach, które po 1989 r. bankrutują. Wypierają je biurowce. Do nich trafiają wnuki, już jako "białe kołnierzyki". (wyborcza.pl)
"Komercja i niewidzialna ręka rynku rządzą tu absolutnie. Wszystko odbyło się na żywioł, w ratuszu nikt nie zawracał sobie głowy planami zagospodarowania. Deweloper postawił kładkę nad Wołoską, by pracownicy zarabiający w biurowcach pieniądze wydawali obok. Finansował projekty rozbudowy dróg, niektóre sam realizował." (tamże).
Chodzenie po wyburzeniach nie zawsze bywa bezpieczne. Czasem można zranić się w nogę. Krwawisz ! - Nie mam czasu krwawić :)
Widok na teren po zakładach mięsnych Służewiec, wyburzonych w 2013.
Jakiś czas temu nasz dzisiejszy próchniaczek płonął z nieustalonych przyczyn. Jak widać, części strawionej pożarem nigdy nie odremontowano.
To już nie trafi chyba na grupę "Perły z odzysku" :)
Zauważyliśmy właśnie, że ostatnio zajmujemy się głównie wyburzeniami. Jak tak dalej pójdzie, to trzeba będzie przekwalifikować bloga i zmienić jego nazwę. Może na "Poławiacze złomu", albo "Nurki z rozbiórki" ... W następnym odcinku z całą pewnością trzeba będzie pokazać coś weselszego ...
A do Mordoru jeszcze wrócimy. Do zobaczenia :)

1 komentarz: