środa, 26 lipca 2017

CIEĆ OMEGA

W nocy obiekt tętnił życiem. Światła reflektorów przecinały cienie kolejnych istot żywych. Odgłosy działały na wyobraźnię. Przez pierwsze minuty czuliśmy się jak w tropikalnej dżungli. Kiedy weszliśmy na teren byliśmy zdani tylko na siebie. 
Pierwszy pojawił się zając. Wyłonił się z mroku i wtopił w nas swe mordercze spojrzenie. W pierwszej chwili wyglądał jak czarna bryła, jednak zdradziły go jego długie kły. Szedł jak zahipnotyzowany po strumieniu światła z naszej latarki, żeby po chwili, kiedy uśpił naszą czujność, skoczyć i zadać śmiertelne ciosy. Na szczęście zdążyliśmy się odsunąć. Zając wgryzł się w ogrodzenie i szarpiąc je na oślep, zrobił w nim kilkumetrową dziurę. Później na szczęście odpuścił i pobiegł w stronę torów. Przez chwilę staliśmy jak wryci, jednak poszliśmy dalej. Kiedy będzie przypał z dziurą w ogrodzeniu, powiemy, że to on zrobił. Co zresztą będzie prawdą. 
Zanim zobaczyliśmy znikającą w oddali lisią kitę, poczuliśmy tylko pęd powietrza. Lis był wielki i piękny. Nigdy wcześniej nie widzieliśmy takiego. Kiedy znalazł się na końcu ogrodzenia słychać było huk. Pojawiła się kolejna wyrwa. Lis był już za torami. Tam rozegrała się mordercza walka na śmierć i życie. Nie wiemy, czy dopadł zająca. Widzieliśmy go potem z góry, kiedy najedzony, niespiesznym krokiem zmierzał w stronę cieciówki. 
Centrum Warszawy to dżungla. Kiedy zapadnie zmrok, ożywają istoty o których istnieniu nie mamy pojęcia. Noc rządzi się swoimi prawami i kiedy zastanie cię na obiekcie, możesz liczyć tylko na siebie.
Myśleliśmy, że to już koniec atrakcji i zaczęliśmy zmierzać w kierunku pierwszej hali. Nagle zza rogu wyłoniła się jakaś postać.Osobnik szedł wolno, utykając. Przyświecał sobie latarką, jednak nie wiadomo czy dla poprawy widoczności, czy bardziej aby zaznaczyć swoją obecność. 
W dawnych czasach cieciowie żyli na wolności. Hasali bez ograniczeń w bezkresnych obiektach. Teraz jest to gatunek na wymarciu, zamknięty w rezerwatach, ogrodzonych siatką. O tym, z jakim gatunkiem mamy akurat do czynienia, informuje nas tabliczka na ogrodzeniu. Takiego jeszcze nie znamy i nie wiemy czego się spodziewać.
Osobnik tymczasem zatoczył krąg i zniknął w czeluściach hali. Po chwili jednak znowu się pojawił, świecąc latarką bez ładu i składu. Ledwo chodził i miał chyba ze sto lat. Zastanawialiśmy się, czemu wysłali na obchód najstarszego. Może go nie lubią ...
Znany badacz zwyczajów i zachowań cieciów, Rudolf Solidowski twierdzi, że wataha cieciów rządzi się swoimi prawami, które pozostały niezmienne od czasów pierwotnych. Panuje tam określona hierarchia.
Najważniejsze są osobniki Alfa. Tylko oni mogą szabrować kable na obiekcie, spać na służbie i pić napoje wyskokowe.
Cieciowie beta, choć najsilniejsi, nie posiadają zdolności przywódczych. Ochraniają cieciów alfa i współuczestniczą w szabrze. Ganiają po obiekcie a złapanym wygłaszają cieciowe sentencje. Chodzą też na polowania, przynosząc z najbliższej Biedronki ulubione cieciowe przysmaki. Nie grzeszą inteligencją. Wracając ze sklepu, minąwszy intruza na terenie jeszcze powiedzą mu dzień dobry.
Najsłabszy jest cieć omega. W stadzie służy za popychadło, typu Roman zaparz czaju. To jemu w udziale przypadają nocne obchody i czyszczenie piekarnika. Koledzy robią sobie z niego zbytki. Nie omieszkają też nasikać do słoika z kiszonymi ogórkami, który pozostawił w szafce.
Cieć omega jako jedyny z watahy, może wnioskować w Naczelnej Radzie Cieciów o przeniesienie na inny obiekt. Jednak raczej tego nie robi. Takie prośby kończą się najczęściej zesłaniem do Europolgazu.
A jeśli chodzi o dzisiejszy obiekcik, to pierwszy raz doświadczyliśmy uczucia, kiedy betonowa podłoga rusza się pod nogami.
Myśleliśmy, że to wyburzenie, kiedy weszliśmy wyglądało raczej na remont. Podobno ma powstać tu hotel i hale expo. Jakaś dziwna historia :)
Tak czy inaczej na daszku posiedzieć jest zawsze miło.
Nasz wataha chyba zbiera się do snu. Na obiekcie w końcu zapanowała cisza.
To i my pójdziemy. Co tu będziemy tak sami siedzieć.
Do zobaczenia :)

1 komentarz:

  1. Przejeżdżam obok tego budynku codziennie jadąc rowerem do pracy. Tak jak przypuszczałem, w środku pusto, ale niezły klimacik ;)

    OdpowiedzUsuń