czwartek, 4 stycznia 2018

HOTEL LEGIA

Spacerując zaroślami miejskiej dżungli można czasem poczuć zmęczenie. Na szczęście po drodze wyrasta hotel. Postanowiliśmy wejść. Na pierwszy rzut oka wygląda dobrze, jednak czy możemy go polecić powiemy później. Albo wcale nie powiemy, żeby nie zdradzać lokalizacji :)
Na hotel polowaliśmy od dawna, jednak do pewnego momentu był zamknięty. A my nie jesteśmy tacy, co wchodzą tam gdzie nie można. Jednak w pewnym momencie pewien (znany w pewnych kręgach z odpalania materiałów wybuchowych) łobuz i wandal go otworzył. A skoro było już otwarte to mogliśmy wejść.
Jak to bywa w takich sytuacjach obiekt stał się mocno wycieczkowy. Jak widać księga gości pęka w szwach. Swojego czasu był to najbardziej oblegany hotel w Warszawie. Później pojawił się Almamer (oraz to drugie o czym mówić nie wolno :) ) i sytuacja nieco się uspokoiła.
Z powodu braku czasu, nasze zdjęcia są już nieco archiwalne. Jak to mówią, zrobiliśmy je zanim hotel stał się opuszczony, a nawet zanim go wybudowano :):)
Jak widać panuje tu miła atmosfera.
Pokoje są przytulne i o podwyższonym standardzie. Chyba nawet nie ma za wiele pluskiew.
Jakieś łobuzy już nakruszyły.
Podczas ostatniego wpisu na temat Fortu Bema zatrzymaliśmy się chyba na latach osiemdziesiątych, kiedy to teren został odwojskowiony i odtajniony.
Wówczas zasiedlił się tu klub sportowy Legia, przenosząc z Łazienkowskiej kilka swoich sekcji, budując strzelnicę, bazę hotelową a także przystosowując na swoje potrzeby inne rozmaite próchniaczki.
Jak udało nam się ustalić hotel działał od roku 1990, jednak budynek wygląda na starszy.
Jak widać Legia to nie tylko mecze, ustawki i alkohol. Znalazło się tu również miejsce na umiłowanie sztuki.
Było coś dla duszy, ale sportowcom należy się również strawa dla ciała. W hotelowej restauracji trenerzy popijali wódeczkę, a zawodnicy, którzy musieli pohamować się przed meczami i turniejami, dostawali pożywne koktajle z triazotanu pentrytu 8 i kortyzonu. W świetlicy obok leciał dramat wojenno-kulturystyczny "Metanabol w okopach", lub komedia "Testosteron". Czasami organizowano tu również wieczorki erytropoetyckie.
Kanciapa ciecia. Pewnie można było kupić u niego mocniejsze używki spod lady.
Nieopodal kuchni znajdował się elegancki salon dla vipów.
Po lewej widzimy prawdopodobnie resztki fotela, na którym przysiadł sp Władysław Komar. Podobno zachowały się ślady jego pośladków i przez długi czas, fotel traktowany był jako relikwia.
Nie ma jednak pewności czy to ten ...
Pokój ustawek dla eksploratorów. Ile to się człowiek natrudził, żeby to przynieść i ustawić a foty każdy robi ;)
Część hotelu przeznaczona była na rozmaitą działalność, tutaj prawdopodobnie działała pracownia krawiecka.
Istniała tu przychodnia, o której powiemy za chwilę ...
a także rozmaite kółka zainteresowań.
Mieszkańcy pozostawili nawet trochę pamiątek. Na starych zdjęciach możemy zobaczyć, jak się żyło i koksowało w 49tym ;).
Zdjęcie pochodzi prawdopodobnie z roku 1968, z czasów letniej olimpiady w Meksyku. Przerwy w dostawie koksu mocno dały się we znaki naszym chłopcom. Próbowano im dostarczyć go drogą lotniczą, jednak piloci wzięli koks na własny użytek.
Najwybitniejsi sportowcy z klubu byli wysyłani na szkolenia do specjalnego ośrodka pod przykrywką. Początkujący musieli koksować i ćwiczyć w domowych zaciszach.
Nagrodą za zwycięstwo były takie oto piękne puchary.
Będąc w budynku warto pokazać piwnicę :)
Chociaż nie ma tu nic, poza hydrofornią ...
i koksownią :)
Jak już wspominaliśmy, w hotelu znajdowała się również przychodnia sportowa, imienia Lance`a Armstronga.
Jak widać, sportowcy mieli tu do dyspozycji pełen zakres usług, od odnowy biologicznej, przez fizykoterapię, po oczyszczające kroplówki przed testami.
Sprzęt również był z najwyższej półki.
Na lekach i suplementach nie oszczędzano. Każdy sportowiec wie, że najlepszy jest koks Eurochemu :)
Niektóre sprzęty są tak ciekawe, że warto poświęcić im więcej czasu.
Do czego służyły, nie mamy pojęcia :)
To wygląda jak sondy do badania grubości betonu.
Atrakcji jak widać nie ma tu końca :)
Dla nas również atrakcji jest sporo.
Na Forcie Bema zachodzą zmiany. Nadciągają gwałtownie niczym chmury. Zobaczymy co przyniosą i czy poznamy to miejsce za kilka lat.
Hotel możemy polecić z czystym sumieniem, jednak nie możemy niestety zdradzać lokalizacji :)
Do zobaczenia :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz