piątek, 14 lutego 2020

OKO ŚLEDZIA

Kanały Lindleya występują nie tylko w Warszawie. Jak dobrze wiecie, można je zobaczyć między innymi w Łodzi. Lubimy Łódź i bywamy tu tak często jak tylko się da. Można nawet powiedzieć, że jest naszym drugim domem :) 
Kanały w Łodzi zwiedzaliśmy wielokrotnie i w zasadzie pokazaliśmy już z grubsza większość tego, co da się pokazać. Jednak ostatnio zaszły tutaj pewne zmiany o których warto powiedzieć. 
Łódzkie kanały powstały nieco później od tych w Warszawie. Kunszt późnego Lindleya widać w wyrafinowaniu formy. Jest jeszcze coś co różni kanalizację obydwu miast - Zakład Wodociągów i Kanalizacji, dbając o promocję marki, pokazuje swoje kanały ludności. Można powiedzieć, że stoi frontem do klienta. 
Z okazji 90 lecia istnienia Zakładu Wodociągów i Kanalizacji, oraz z okazji 592 rocznicy nadania Łodzi praw miejskich, zamontowano szklany wizjer w klapie, leżącej w Parku Staromiejskim, nad kanałem rzeki Łódki. 
Miejsce, w którym obecnie znajduje się park, było kiedyś stawem na rzece Łódce. W roku 1918 staw osuszono, a rzekę zamknięto w podziemnym kanale (podobnie robiono z innymi rzekami w Łodzi). Okolica została zabudowana. Istniał tu m.in. targ rybny, dlatego powstały tu po II wojnie park, nazwany został Parkiem Śledzia. 
Jak czytamy na stronie ZWiK : "Płynącą pod Parkiem Staromiejskim rzeka została ukryta w podziemnym kanale w 1918 roku. Od tego czasu nikt, poza pracownikami Wodociągów nie miał okazji widzieć „królowej łódzkich rzek”. Tak więc po blisko 100 latach łodzianie znów zobaczą nurt najważniejszej w historii miasta rzeki."
"Oko Śledzia" znajduje się przed nami. Obok wizjerka zamontowano lampę, aby zwiedzający mogli podziwiać nurt podziemnej rzeki. 
Kanał rzeki Łódki jest obszerny i bardzo fotogeniczny. Jego piękno doceniają filmowcy, wykorzystując go jako plan do swoich produkcji. Najbardziej znaną jest oczywiście "W ciemności" Agnieszki Holland. 
Trudno się dziwić. Są tu ku temu znakomite warunki.
Na początku XX wieku, ścieki z łódzkich fabryk, a także wody deszczowe, spływały rynsztokami do rzek : Łódki i Jasienia. Z powodu zbyt słabego spadku ulic, nie dawały one rady pomieścić znacznych ilości wody, wobec czego ulice były często zalewane. Urządzone zostały kanały drewniane, jednak na dłuższą metę takie rozwiązanie nie zdawało egzaminu. 
Wiele ulic było nieutwardzonych, a ścieki przez nie płynące wnikały do gleby, przyczyniając się do pogarszania warunków sanitarnych. Zachodziła zatem potrzeba urządzenia kanalizacji z prawdziwego zdarzenia. 
Do roku 1925go Łódź - jedno z największych i najszybciej rozwijających się miast w Europie nie miało kanalizacji i wodociągów. Wodę kupowano od domokrążców lub czerpano ze studni, a ścieki płynęły ulicami i rzekami. Doły kloaczne umieszczone były blisko siebie, w czasie burz wody deszczowe mieszały się ze ściekami, wnikając do wód gruntowych i studni. Oprócz nieznośnego fetoru, w mieście panowały epidemie czerwonki i duru brzusznego. 
W roku 1909 William Heerlein Lindley, zaproponował prezydentowi Łodzi projekt wykonania wodociągów i kanalizacji, jednak z powodu braku zainteresowania fabrykantów, czerpiących wodę ze studni głębinowych, oraz zbyt wysokich kosztów wykonania, projekt został schowany do szuflady. 
W roku 1919 zdecydowano się w końcu rozpocząć budowę sieci wodociągowo-kanalizacyjnej. Na wykonawcę robót wybrano współpracownika Lindleya - inżyniera Stefana Skrzywana, który jako jedyny okazał się godny aby zrealizować jego plany. Chciano zadbać, aby łódzkie wodociągi i kanały były solidne i mogły służyć przez wiele dziesiątków lat.  
Budowa kanalizacji rozpoczęła się w roku 1925. W tym czasie regulowano także łódzkie rzeki, zamykając je w podziemnych kanałach. 
Główne rzeki Łodzi, to : Łódka, Jasień, Bałutka, Karolewka i Dąbrówka. Dziś mało kto pewnie pamięta, którędy płynęły. W ramach najnowszych działań, ZWiK stara się to przypomnieć, stawiając tablice informacyjne, lub wyżej wymienione wizjerki w klapach. 
A my tymczasem poszliśmy na grzyby :)
Grzyby kanałowe osiągają swoiste kształty i można by im pewnie poświęcić osobny odcinek, albo przynajmniej rozprawę doktorską :)
Będąc w Łodzi odwiedzamy przy okazji stare kąty. Zamczysko Lindleya.
Niektóre z podziemnych rzek pełnią rolę burzowców a inne niestety kolektorów ogólnospławnych. 
Na tym kończymy. Mamy nadzieję znów odwiedzić Łódź - bliskie naszemu kanałowemu (i nie tylko) sercu miasto. Do zobaczenia !

1 komentarz:

  1. ....i to wszystko pod ziemią i działa...niesamowite...niesamowite...

    OdpowiedzUsuń