sobota, 23 sierpnia 2014

PAPIERNIA - DZIEŃ 6

Dzień szósty - Rzutem na taśmociąg.
Który to już raz ? :) Na szczęście ekipa filmowa się zwinęła i można swobodnie tędy przechodzić. Podobno kręcili tu "Czas Honoru", jak dowiadujemy się z Waszych komentarzy.
Albo Czas Przypału :)
Ponownie w najstarszym z zachowanych budynków. Mało mamy z niego fotek, bo to albo było ciemno, albo gdzieś się spieszyliśmy, albo ewakuowaliśmy się przed cieciami.
A tymczasem znajdowało się tu kiedyś takie coś :)
Przez tyle lat to się zachowało.
A to już się chyba długo nie zachowa.
Ciąg komunikacyjny z uwzględnieniem najstarszego budynku.
Jeszcze pracują, musimy chwilę zaczekać.
Tym szlakiem dachowym szliśmy nie raz. Po Papierni poruszamy się już jak po własnym domu.
Zajrzymy tylko do biura po papiery.
No ładnie, ciekawie jak wytłumaczą te lewe faktury.
Atmosfera zrobiła się szatańska.
O, książka kucharska !
Trzeba sprawdzić jedno miejsce ...
jednak więcej było zachodu, niż przypału.
W oczekiwaniu na zwolnienie budynku głównego spacerujemy po dachu, patrząc co by tu jeszcze ...
Można by ten budynek, ale cieć w środku.
Cieć cieciem, jeśli nie drzwiami, to dojdziemy tam inaczej, a ciecia nie będziemy niepokoić. Musimy się tylko nachodzić.
Jazda wózka w prawo. Kolejne zdjęcia będą drastyczne.
Trzeba chodzić cicho, jeśli nie chcemy być złowieni. Cieć jako aluzję podrzucił nam kołowrotek.
I jesteśmy. Cieć na dole, chodzimy na paluszkach.
I bądź tu człowieku mądry, nawet jak ty się zachowujesz cichutko, to jakaś głupia czujka narobi za ciebie hałasu.
Jak eksplorować panie cieciu ? jak eksplorować ?
Uszliśmy w porę, jednak następna fotka również będzie drastyczna.
No dobra, robimy budynek główny. Pod nogami wala się mnóstwo żelastwa i łatwo narobić hałasu. Na szczęście cieć w budce rzuca fachowym okiem ... na telewizor.
Zepsuli nam schody.
Ale dla tego, kto chodzi po górach nie stanowi to problemu. Następne zdjęcie będzie drastyczne.
Strudzonego wędrowca witają takie widoki.
Tu też jest sterownia, ale nie z takim rozmachem.
Weszliśmy, ale jest już nieco ciemno na fotki :( Idziemy w górę.
Widać już taśmociąg.
Na jednym z pięter mamy kolejne laboratorium.
Balkon pod taśmociągiem.
Gołąbek pokoju.
Jesteśmy już prawie na miejscu.
Taśmociąg z którego spadał materiał z taśmociągu widocznego z zewnątrz.
Tamten taśmociąg jest piętro wyżej.
Jednak póki cokolwiek widać, porobimy trochę fotek na dachu.
Taki zachód słońca jest bardziej romantyczny, niż jakikolwiek inny :)
Możecie zabrać tu swoje drugie połówki ...
tylko nie spadnijcie po ich wypiciu :)
Z dachu budynku głównego widzimy zakład z innej perspektywy.
Portret eksploratora na skraju załamania nerwowego ... jeśli jeszcze raz przyjedzie do Papierni :)
Taśmociąg. Chcieliśmy trochę pochodzić, ale spód drewniany, walił się, a pod nami spacerował cieć bramowy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz