czwartek, 25 grudnia 2014

CENTRUM DOWODZENIA WSZECHŚWIATEM

Nadeszła pora, by skreślić z listy kolejny przypałowy obiekt. Chyba nie trzeba go przedstawiać. Widoczny jest z daleka dla jadących trasą AK. Ostatnie utrudnienia w ruchu sprawiły, że można przyjrzeć mu się nieco dłużej. 
Obiekt jest tajemniczy. Wygląda tak, jakby prężnie postępujące roboty budowlane zostały nagle przerwane. Robotników wywiało, wskutek jakiegoś ataku z kosmosu albo katastrofy nuklearnej. Większość elewacji jest ułożona. Gdzieniegdzie brakuje płyt, a szyby w oknach zastępują folie. 
Budynek doskonale wrósł w krajobraz. Dla mieszkańców Bielan stał się czymś normalnym. Czy pasuje tu czy nie, czy szpeci, czy nie ? Zdania są podzielone. Ale stoi tu już tyle lat, że chyba nikt nie zwraca już na niego uwagi. 
No właśnie, ile czasu on tak stoi? Nawet my nie jesteśmy tak starzy, aby to pamiętać. Pozwolenie na budowę datowane na rok 1999. Można by zadzwonić do Sławka i spytać ... swoją drogą mówił, że nazywa się Keller :)
Dlaczego obiekt stoi sobie od tak od 15 lat? Ktoś płaci za grunt, za prąd, za konserwację i ochronę. Te pytania na tyle nas nurtowały, że musieliśmy wejść i się przekonać. Skoro utrzymują go w takim stanie, to musi skrywać jakąś tajemnicę ! 
Kiedyś miał być siedzibą EuRoPol Gazu. Tak się nazywa spółka Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa oraz Gazpromu, która jest właścicielem polskiej części gazociągu jamalskiego transportującego gaz z Rosji do Niemiec. Spółka ta powstała na podstawie porozumienia rządów Polski i Rosji o budowie systemu gazociągów tranzytowych, które podpisano 20 lat temu.
Według porozumienia teren Polski miały przeciąć dwie rury transportujące łącznie 67 mld m sześc. gazu rocznie, a ich budową i późniejszą eksploatacją planowała się zająć spółka należąca po równo do PGNIG i Gazpromu. Pozostałe kluczowe warunki - np. harmonogram budowy, warunki zaciągania kredytów na inwestycję i ich spłaty, szczegółowe kompetencji władz EuRoPol Gazu, miały uzgodnić między sobą polski i rosyjski koncern gazowy.
Podpisaniu porozumienia gazowego towarzyszyła aura patosu budowania nowych relacji między Polską a Rosją. Niespełna dwa lata wcześniej rozpadł się Związek Sowiecki i w Rosji prowadzono reformy demokratyczne i rynkowe. Trzy tygodnie po podpisaniu gazowego porozumienia z Polski wyjechał ostatni oddział rosyjskich żołnierzy stacjonujących w Polsce od końca II wojny światowej. Stało się to symbolicznie 17 września 1993 r., w 54 rocznicę ataku Związku Sowieckiego na Polskę. 
Tranzytowy gazociąg miał z grubsza powtórzyć trasę planowanego pod koniec lat 60. gazociągu Hajnówka-Cedynia, którym chciano surowiec z Rosji transportować do Berlina, ówczesnej stolicy komunistycznych Niemiec Wschodnich. Z tamtej inwestycji zrezygnowano jednak w październiku 1970 r., kiedy Związek Sowiecki postanowił dostarczać gaz do stolicy NRD trasą przez Czechosłowację omijającą Polskę. (źródło ; wyborcza.biz)
Jesienią 1994 r. EuRoPol Gaz zakładał, że swoją siedzibę postawi obok centrali PGNiG na warszawskiej Woli. Potem polsko-rosyjska spółka postanowiła ją postawić na Bielanach, w pobliżu planowanych wtedy wielkich arterii w tej części stolicy. Inwestycję zaplanowano z rozmachem. Nad ziemią - siedem kondygnacji. A pod ziemią - garaże na 380 samochodów oraz korty tenisowe, całość - na specjalnie uszczelnianych fundamentach, bo pod ziemią płynie tu rzeczka Ruda.
W środkowej części budynku zaprojektowano atrium w formie ogrodu zimowego, z podwieszonym u góry stalowym "kokonem" kryjącym salonik i bar dla VIP-ów. Do tego sala konferencyjna na 250 osób z fotelami chowanymi w podłodze oraz supernowoczesne systemy klimatyzacji, centralnego odkurzania i wykrywania intruzów w pobliżu budynku. Elewacja - z zielonego kwarcytu wydobywanego tylko przez kilka miesięcy w roku w jedynym w Europie kamieniołomie na pograniczu Włoch i Szwajcarii. Kamień węgielny pod biurowiec EuRoPol Gazu wmurowano w czerwcu 2000 r. Mniej więcej rok później główne prace zamarły. 
Od dwóch lat EuRoPol Gaz ma siedzibę w nowym biurowcu Hortus przy ul. Topiel na warszawskim Powiślu. Hortus również wygląda imponująco, ale w porównaniu do gmachu przy ul. Literackiej to mikrus. Ma powierzchnię całkowitą 10,6 tys. m kw., a porzucony gmach na Bielanach miał mieć 35 tys. m kw. powierzchni użytkowej. Na Powiślu w biurowcu ozdobionym neonem EuRoPol Gazu polsko-rosyjskiej spółce wystarcza wynajem ok. 2,3 tys. m kw. (wyborcza.biz).
No dobrze, poczytaliśmy trochę o historii obiektu. Jeszcze do tego wrócimy. Zajmijmy się teraz tym co istotne, czyli : jak wejść. Ktoś nam ostatnio powiedział, że Naczelna Rada Cieciów przegląda regularnie naszego bloga i w zależności od wpisów przydziela bądź zabiera premie. Jeśli cieciowany obiekt znajdzie się na blogu - odbiera danemu cieciowi premię, jeśli nie - ... nie ma takiej możliwości :):) 
Nasz dzisiejszy cel uważany jest za dobrze pilnowany. W każdym rogu jest kamera, w budkach siedzą cieciowie. Tabliczki na ogrodzeniu informują nas, że zastosowano tu inteligentny system ochrony perymetrycznej obwodowej, używany do ochrony lotnisk i dużych obiektów sportowych. Cyfrowe sensory i naziemne bariery mikrofalowe wyłapią każdego intruza. 
Takie coś tym bardziej działa na wyobraźnię. Skoro powzięto takie środki, aby chronić niedokończony budynek, to musi tam coś być. Prawdę mówiąc, zajęło nam sporo czasu, aby odnaleźć drogę wejścia. Ale każdy obiekt posiada słaby punkt. Swoją drogą to w tej całej zabawie bywa najciekawsze. Nie samo wejście, ale znajdowanie drogi. Mówimy oczywiście o wejściu bez niszczenia czegokolwiek. 
No dobra, jesteśmy. Tak wygląda widok z tarasu. 
Loża dla VIPów. 
Pochodziło by się ...
Jak na taki nieużywany próchniaczek to daliśmy pewnie za dużo fotek. Ale zawsze słabi byliśmy z selekcji. 
Charakterystyczny talerz. Trzeba spróbować wejść do środka. 
Przy przenikaniu przez ściany pomocna jest Tiara Przydziału.
Udało się wejść do talerza. Tak to wygląda. 
Trzeba wyżej.
Zdjęcia okolicy lepiej wychodzą z dachu, jednak tutaj narażeni jesteśmy na ekspozycję cieciową.
Ciecie po 15 latach siedzenia na pustym obiekcie zapewne uskarżają się na nudę. W Naczelnej Radzie Cieciów zwykło się nawet żartować : "Lepiej wdepnąć w gówno w polu, niż być cieciem w Europolu". Zsyłani są tu cieciowie za najcięższe przewinienia. 
Złapanie nas przyniosło by im trochę rozrywki. A gdyby nas złapali, puścili by nas pewnie pierwszym transportem na Syberię. Pociągiem z czerwoną gwiazdą. Albo kula w łeb. 
Ciekawe co grozi za złapanie tutaj... Wolimy jednak tego nie sprawdzać.
Dachem trzeba się czołgać, gdyż widoczni jesteśmy z tylnej cieciówki.
Wygląda na to, że pozostawione tu 15 lat temu materiały leżą do dziś. 
Tradycyjne pozdro 600 na rejonie.
Teraz jeszcze przejść po tych belkach :)
Chcieliśmy zabrać więcej rekwizytów, ale lotniskowe zabezpieczenia pewnie by je wyłapały przy wejściu :)
"Spółka EuRoPol Gaz, biorąc pod uwagę stabilną pozycję na rynku, długofalową działalność oraz analizując kwestie ekonomiczne, podjęła decyzję o budowie własnego biurowca. Zakładano, że siedziba będzie łączyć funkcję biurowo-administracyjną z centrum nadzoru i monitoringu systemu gazociągów tranzytowych. Wielkość dyspozytorni i budynku biurowo-administracyjnego zaplanowana została przy założeniach realizacji budowy dwóch nitek gazociągu jamalskiego na terytorium Polski oraz pełnieniu funkcji operatorskich przez EuRoPol Gaz. Brak decyzji o budowie drugiej nitki gazociągu oraz ograniczenie zakresu działalności spółki spowodowały zmianę planów dotyczących realizacji budowy własnej siedziby" - poinformowała nas Beata Pawłowska z EuRoPol Gazu. (wyborcza.biz) 
Dziś w EuRoPol Gazie pracuje ok. 200 osób (część na tłoczniach poza stolicą) i po zbudowaniu drugiej nitki gazociągu zatrudnienie nie wzrosłoby lawinowo. A decyzję o powierzeniu funkcji operatora zbudowanej już rury polskiej firmie Gaz-System rządy Polski i Rosji zatwierdziły dopiero w listopadzie 2010 r. Do tego czasu gaz płynął jamalską rurą, chociaż jej operatorem był EuRoPol Gaz, obywając się bez własnego centrum nadzoru i monitoringu gazociągu. I już przed 2010 r. polsko-rosyjska spółka starała się sprzedać porzucony gmach na Literackiej. Bezskutecznie. Dwa lata temu EuRoPol Gaz proponował, że podaruje biurowiec Warszawie. Ale stołeczny magistrat odrzucił ten pomysł, bo musiałby zapłacić ponad 20 mln zł podatku od darowizny i wysupłać jeszcze ponad 100 mln zł na dokończenie gmachu.
Na koniec 2011 r. wartość porzuconego biurowca EuRoPol Gaz wycenił na 79 mln zł, mniej więcej jedną trzecią pieniędzy wpompowanych w tę budowę. Resztę spisano na straty.
Na swoje inwestycje - także w porzucony biurowiec - EuRoPol Gaz zaciągnął kredyty, które na początku stulecia miały wartość ok. 1,4 mld dol. Ponad połowę tej kwoty przypadało na kredyt w Gazprombanku, który polsko-rosyjska spółka będzie spłacać do 2018 r. Do tego czasu rosyjski bank będzie dostawać także zwrot pieniędzy, które EuRoPol Gaz wydał na porzucony i częściowo już spisany na straty biurowiec. A takie wydatki zmniejszają podstawę opodatkowania EuRoPol Gazu przez nasz fiskus. W 1997 r. rząd SLD-PSL zwolnił też polsko-rosyjską spółkę z podatku dochodowego i korzystała ona z tej ulgi do wejścia Polski do UE. Część tych darowanych podatków także wiązała się z wydatkami na porzucony biurowiec.
Od 1993 r. porozumienie rządów o gazociągu jamalskim było wielokrotnie zmieniane i stało się źródłem wielu sporów Polski z Rosją, zamiast sprzyjać współpracy. A porzucony gmach przy ul. Literackiej stał się symbolem tego, jak kończą się interesy z Gazpromem. (wyborcza.biz)
W momencie, kiedy Europol Gaz chciał budynek przekazać Warszawie, zrodził się pomysł aby utworzyć tu kampus artystyczny. Miasto jednak nie zgodziło się na takie rozwiązanie, twierdząc, że nie wykorzysta darowizny wartej 150 mln złotych na cele kultury. Myślano o stworzeniu tu pomieszczeń biurowych dla urzędników. Ostatecznie żadna koncepcja nie przeszła. 
Spore to :)
I kolorowe :)
W każdym razie nie ma tu niczego, czego trzeba by było tak strzec. 
Na poziomach od ziemi w górę niczego ciekawego nie ma. Robimy jeszcze rajd po podziemiach. 
Okna biurowca zabite folią przypominają japońskie Shoji. Oby tylko nie złapał nas cieć z mieczem. 
Chyba miał być to hall główny. 
Z każdej strony hallu znajdują się osobne dojo. Pamiętajmy : W dojo obowiązują odpowiednie zasady zachowania. Wchodząc i wychodząc, składa się ukłon, wyrażający szacunek i podziękowanie. Można wchodzić jedynie boso. Ale co na wypadek przypału i szybkiej ewakuacji ... No dobrze ... zasady to zasady. 
Schodzimy tymczasem do tych podziemi i szukamy bursztynowej komnaty. Jest szansa, że Rosjanie po odebraniu jej Niemcom ukryli ją właśnie tu ...
Jak już pisaliśmy, wigilia to dobry czas na bardziej przypałowe rzeczy, niż wchodzenie na kościoły, nie będące w dodatku opuszczonymi. Obuwie sportowe obowiązkowo, dresik marki "Tajemniczy szelest". 
Pora rozpocząć sezon lotów :)
Podziemia biurowca nie kryją również niczego tajemniczego. Poza tym, że mają problem z przeciekaniem w czasie intensywnego deszczu.
Garaż podziemny.
Wyjazd z garażu. Nie idziemy wyżej, ponieważ na górze znajduje się główne żerowisko cieciów. Tylko czekają aż wyjdziemy. Czekają od 15 lat ;)
To by było na tyle. Pracujemy nad kolejnymi - przesadnie pilnowanymi, ale nie będziemy zdradzać szczegółów, bo jeszcze wyburzą :) Do zobaczenia ! p.s. : Nie zabierajcie premii cieciom ! Sprawują się dobrze. 

5 komentarzy:

  1. A moglibyście kiedyś opisać jak dostaliście się do jakiegoś budynku? Najlepiej do dawno wyburzonego i to jakimś nietypowym sposobem, bo podejrzewam, że nie chcecie otwierać drogi masom ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy obiekt jest inny. Czasem głównym zabezpieczeniem jest Firewall psychologiczny - coś uważane jest za niedostępne i mocno pilnowane i nikt nawet nie sprawdzi, czy rzeczywiście tak jest.

      Usuń
  2. No piękne osiągnięcie na zakończenie roku! Gratki, bo to wyczyn nie lada :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieć już bez czworonogów pilnuje? Swoją drogą, dobra robota =]

    OdpowiedzUsuń