niedziela, 7 grudnia 2014

OPERACJA BLUE BOX

W moim próchniaku, gdzie cieć leniwy
Powolnym krokiem gonił ospale
W moim próchniaku, gdzie jeszcze nigdy
żaden mnie cieć tu nie złapał wcale.
W moim próchniaku, gdzie nie ma gości
Wejść ciężko w dzień i ciężko w nocy
W moim próchniaku, gdzie w samotności
Cieć spacerował, czuć było go potem.
W moim próchniaku, gdzie ostry przypał
Zamroził wszystkie ruchy na piętrze
Stałem na klatce, kolega łypał
Zastygł w bezruchu, a cieć przemykał.
Aż pewnej nocy puściły kłódki
Wtedy weszliśmy, nie ma że boli
Podjechał biały samochód malutki
I okazało się, że był to Solid.
Byli tak tempi, choć zawsze byli,
Bo zakończyli z klasami dwiema
I nie zapomnę nigdy tej chwili
Gdy pomyśleli, że nas tam nie ma.
I nie zapomnę tych chwil radosnych
Przechytrzyć cieciów zawsze jest miło
Z zapartym tchem patrzyłem jak jadą
I odjechali, a nagle zawyło ...
Witamy w kolejnym przypałowym odcinku. Nie wierzcie w te opowieści o cieciach i alarmach. My oczywiście wchodzimy tylko do otwartych obiektów, a powyższy tekst to tylko fikcja literacka :)
Dziś coś dla zmarźlaków. Pogoda jesienna, można wejść i się ogrzać.
Chociaż nie trzeba palić w piecu, bo na taki widok od razu robi się gorąco.
Co prawda poszukiwacze żydowskiego złota jak widać byli ...
Ale serce się raduje, kiedy trafiamy na próchniaczek w takim stanie zachowania.
Można nawet zagrać.
Nie musimy pisać, że to szok, że takie coś stoi opuszczone i ile warte są takie piece ... dlatego nie napiszemy.
Winda na posiłki.
Helikopter ;)
I jeszcze zielony, ten nie miał drzwiczek.
I zielony helikopter do kompletu :)
Trochę się powtarza, ale te zdobienia warte są pokazania.
Wychodzimy i pozostawiamy wszystko nienaruszone. Miejmy nadzieję, że obiektu nie zasiedlą nowi lokatorzy, którym tej zimy zrobi się zimno ... Do zobaczenia !

1 komentarz:

  1. O jaaa... śliczne śliczności! I znowu żal ściska litery, że to tak wygląda...

    OdpowiedzUsuń