poniedziałek, 7 marca 2016

POWRÓT DO DWORKA SZPIEGÓW

Jakiś czas temu odwiedzaliśmy tzw. "Czerwoną Willę" na Mokotowie. Niestety zimą kolory nie były zbyt widoczne. Budynek jest jednak tak urokliwy, że warto było odwiedzić go ponownie przy bardziej sprzyjających okolicznościach przyrody. 
Dzisiejszy odcinek jest manifestacją tęsknoty za ciepłem, długim dniem i kolorami. 
Każdy obiekt ma to do siebie, że droga wejścia do niego zmienia się z upływem czasu. Jednak zawsze jakieś wejście można sobie wyeksplorować. 
Wysokie zasieki bronią przed nieproszonymi gośćmi ...
jednak jak widać ci nie są tacy, żeby się nie przecisnęli. 
Z ogromnych tarasów Czerwonej Willi rozciąga się widok na zieleń i apartamenty Mokotowa. 
Dzisiejszy odcinek obfitować będzie w wątki chińskie. 
Ale wróćmy jeszcze na chwilę do zieleni i ładnej pogody. 
Od poprzedniej wizyty ruszyły prace remontowe. Dziś idą już prężniej, jak dowiadujemy się ze zdjęć kolejnych eksploratorów. 
A na dole zblazowana pani popija kawkę w drogiej kawiarni. 
Poprzednia wizyta obfitowała w ciekawe znaleziska, nawiązujące do tematyki szpiegowskiej i wojennej (link tutaj ). Dziś nie będzie tak spektakularnie, ponieważ spojrzymy na dom pod kątem bardziej squotowym. 
Przez dłuższy czas mieścił się tu squot, w którym przeciwnicy systemu i płacenia czynszu wiedli spokojny żywot, korzystając z uroków pięknych tarasów i otaczającej zieleni. 
Widzimy tu przykładowe koczowisko. Zostało zachowane w nienagannym stanie. Jakby squotersi wyszli właśnie na demonstrację. 
Korzystając z ich nieobecności można było przetestować legowisko. 
To się nazywa alternatywne źródło energii. 
Do dymu i ognia jeszcze wrócimy. 
Bardzo stylowy zegar. Budzik nastawiony jest na siódmą. Szaber nie śpi, ranne ptaszki :)
Mieszkańcy squota byli bardzo religijni. 
Widzimy tu bardzo stylową wannę, używaną zapewne do celów rytualnych. Prawdziwy hipis nigdy się nie myje. 
Rytualny kibel. 
Powracamy do wątków chińskich a jednocześnie do ostatecznego rozwiązania kwestii marznięcia w głowę. 
Jak widać, hipisi muszą być szczupli. Po naszym wyjściu oczywiście okazało się ... że drzwi były otwarte :)
I takim oto wakacyjnym akcentem zegnamy się. Do zobaczenia. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz