wtorek, 2 sierpnia 2016

DOM SŁOWA POLSKIEGO

Gdyby ktoś kazał nam wymienić trzy nasze słabe strony, pewnie były by to : słabość do dalekich morskich podróży, słabość do pięknych kobiet i słaba decyzyjność przy wyborze zdjęć :) W przypadku dzisiejszego odcinka górę wzięło to trzecie. Jednak przy tak rozległych, fotogenicznych i wielowątkowych obiektach naprawdę trudno jest się zdecydować :)
Największy zakład poligraficzny powojennej Polski czasy świetności ma dawno za sobą. Od kilku lat jest w likwidacji. Większość hal zajmują firmy, w tym centrum handlowe "Jupiter" i większości młodym warszawiakom ta nazwa pewnie więcej mówi. Część budynków została wyburzona, a mając na względzie coraz bardziej "biznesowe" otoczenie, należy spodziewać się, że prędzej czy później cała reszta zmieni się w wieżowce. Warto zatem zwiedzić póki czas. A człowiek nie jest taki, żeby nie zwiedził :)
Dom Słowa Polskiego był dumą ówczesnych władz, dlatego niedługo po otwarciu, zorganizowano tu Kongres Obrońców Pokoju. Zjechali się najwybitniejsi komuniści z całego świata, a członkiem prezydium został Pablo Neruda, wybitny komunista z Chomiczówki.
W dwóch wejściach do budynku możemy zauważyć bardzo ciekawe kolumny. Jak się później okaże, większość obiektu podparta jest na takich kolumnach, jak niegdyś ziemia podparta była na krokodylach.
Faza 1 : Infiltracja
We frontowej części obiektu działają różne instytucje, przynajmniej jeszcze do niedawna działały. Mieszczą się tu m.in. szkoła tańca, szkoła gladiatorów, oraz jakiś latający teatr. Kiedy jest zamieszanie, łatwo wmieszać się w otoczenie, tym bardziej, że my również dziwnie wyglądamy. 
Tańczyć nie umiemy, ale zapytani przez ciecia dokąd idziemy, zawsze mogliśmy powiedzieć, że chcemy się nauczyć :) Natomiast kiedy robiliśmy zdjęcia wejścia kolumnowego, zostaliśmy zaproszeni przez gladiatorów do obejrzenia zajęć. Fot nie publikujemy, bo wyszły poruszone. Nie łatwo się robi uciekając przed lwami.
Tak, wejścia są bardzo fotogeniczne. Niestety są też w bardzo złym stanie.
W prawej klatce odpada tynk. Gladiatorom na głowę leje się woda. Myśleliśmy, że ta część idzie już do wyburzenia, ale parę dni temu rozpoczął się remont.
Wiemy już, jak wyglądają od spodu charakterystyczne świetliki znad wejścia. Jest to znak rozpoznawczy DSP. Teraz musimy jeszcze zobaczyć je od góry :)
Powinniśmy zawczasu rozłożyć tu materace, bo jeśli tylko nadarzy się sposobność aby wspiąć się na górę, to na pewno nie omieszkamy tego zrobić.
Zakłady Graficzne "Dom Słowa Polskiego" istnieją od 22 lipca 1950. Był to największy zakład poligraficzny w Polsce. Dzięki wielu inwestycjom i bogatemu zapleczu technicznemu, mógł podjąć się wykonania wydruków w każdej ilości i formacie.


W zakładzie drukowano gazety m.in. "Trybunę Ludu", "Kurier Polski", "Sztandar Młodych","Żołnierza Woności", "Młodego Technika", "Płomyczek" i "Świerszczyk" oraz książki, albumy i encyklopedie m.in. "Wielką Encyklopedię Powszechną PWN" oraz "Małą encyklopedię powszechną PWN” (pierwszą w Polsce encyklopedię wielobarwną). W 1989 w DSP była drukowana "Gazeta Wyborcza”.

W połowie lat 70. drukowano tutaj około 27 milionów egzemplarzy książek, 510 milionów egzemplarzy gazet i 195 milionów egzemplarzy czasopism rocznie. W końcu 1975 zakłady zatrudniały 2,6 tys. Pracowników.
Pod koniec lat osiemdziesiątych znaczenia zakładu zaczęło spadać. W 2007 został przekształcony w spółkę, którą w 2010 właściciel postawił w stan likwidacji.
Dobra, koniec gadania. Zaczynamy zwiedzać.
Faza 2 : Naruszenie Przestrzeni Artystycznej.
Żółta hala to również charakterystyczny element DSP. No, może charakterystyczny dla nas :)
Być może to tu odbywał się kongres pokoju. A może w innej hali, którą obecnie zajmuje Jupiter. Nie bardzo jest kogo zapytać.
Wydaje się, że gdzieś to widzieliśmy. Nie wiemy dokładnie co to znaczy, ale w powietrzu unoszą się dziwne fluidacje.
I wtedy przyszedł do nas pan reżyser i powiedział, że weszliśmy w sam środek performensa. Że nagrywają swoje poczynania, a my naruszyliśmy ich przestrzeń artystyczną. Próbowaliśmy tłumaczyć, że ukrył się tu bardzo rzadki pokemon, ale to nie podziałało. Jak to się mawia w wojsku : opuściliśmy ich pole obstrzału i przepier.. liśmy się ciut w lewo.
A termin "naruszanie przestrzeni artystycznej" bardzo nam się spodobał i zagości na stałe w naszym słowniku.
Widać, że performans zakrojony jest na szeroką skalę. Aż strach iść dalej, bo może za następnym rogiem ujawnimy martwe koty porozwieszane na suficie.
Kotów nie było, widocznie wszystkie zostały zjedzone. Tajnym korytarzem przenosimy się do kolejnego poziomu.
Przechodzimy przez dawny wydział druku. Przynajmniej tak mówią tabliczki.
Gdzieniegdzie można odnaleźć jeszcze ślady tutejszych wyrobów.
Nie wiadomo do czego obecnie służy ta część obiektu. Wygląda na próchniaczo - kańciapniczą.
Faza 3 : Pasztetowa is sexy
Część biurowa DSP jest obecnie prawie całkowicie opustoszała. Ale ma inne walory.
Po raz kolejny przepraszamy za być może zbyt dużą ilość zdjęć, ale gdy widzi się coś takiego, to ciężko się zdecydować :) Kogo nie interesuje może przewinąć.
Czemu robią takie coś fajne na szybach, skoro nie każdy może to zobaczyć ...
Pan Jerzy przepracował tu kawał życia. Znosił też niejedne buty.
Związek drukarzy ... czyżby robili gadżety na zamówienie PZPN ... Ale my na piłce się nie znamy, więc się nie wypowiadamy.
Zagłębiamy się dalej w odmęty naszego uroczego biurowczyka.
Natrafiamy na gadżety wędkarskie. Nazwy typu : killer czy demon sugerują, że żadna ryba się nie przeciśnie :)
Gdybyśmy zasiedzieli się tu za długo, warto pobrać przepustkę, żeby pan cieć nie naliczył za dużej opłaty.
To chyba znaczy "Rada Zakładowa" ?
Mamy wreszcie coś z epoki. Papiery, faktury, takie tam szpargały.
Papiery papierami. A my tęsknym okiem wyglądamy na dach.
W przerwie w chodzeniu po dachach ... człowiek nie jest taki, żeby się nie wysikał na obiekcie. A gdy męska zajęta, wchodzę do pierwszej wolnej.
Najgorszy kibel w Szkocji.
A przynajmniej w DSP ... I mówią, że faceci to brudasy :)
Mapa geologiczna symbolizuje ukształtowanie terenu w DSP. Niektóre podłogi są tak wybrzuszone, że niejedne fałdy tektoniczne mogłyby się schować.
Gdybyśmy nie wiedzieli jak poruszać się dalej to teraz już wiemy. Mamy wszystko.
A przed nami jeszcze wiele atrakcji. Ściemnia się, ale organizatorzy zapalili nam światło.
Ilość dni pobytu w DSP ... To by się zgadzało. Mamy wrażenie, że już tam mieszkamy :)
Faza 4 : Wylęgarnia
Kiedy porwali nas ostatnim razem widzieliśmy tylko część. Pomyśleliśmy, że to jakiś niewinny psikus. Ot szalony profesor wyhodował z DNA znalezionego w żywicy kilka jaj obcych i umieścił na dachu.
Ale gdy ujrzeliśmy całość dotarło do nas, że to nie są żarty.
Jajami obcych obsadzone jest pół dzielnicy. Do tego stworzono im idealne warunki. Po lewej widać tężnie, przeniesione z Ciechocinka.
Trzeba uciekać wyżej, bo te istoty reagują na ruch i ciepłotę ciała.
Ale jak tu uciekać, kiedy potknęliśmy się o to, co widzieliśmy od spodu.
Tylko tak na szybko ... :) Na dole rozstawił się teatr. Zauważyli nas. Grają chyba coś z Shakespeare`a. Dziewczyna ze sceny coś krzyczy. Ktoś jest na dachu, albo coś w tym stylu. Nie znam się na klasyce, ale wypada coś odpowiedzieć. Znam jedyny cytat z Romea i Julii, krzyczę do niej zatem : "Ch..j tam nie słowik, to skowronek suko !" I znikam w mackach wylęgających się już Alienów. By za chwilę stać się jednym z nich.
Dymiące kapsuły z jajami zaburzyły równowagę pogodową. Nad miastem zebrały się ciężkie, radioaktywne chmury. Jakby to powiedział Tomasz Horczyczak : "Gdy się Alien z jaja wykluwa, nazajutrz będzie sku...syńska parówa".
Część jaj świeci się na zielono. Sprawdźmy co to może być.
A to Jupiter Center właśnie.
Silnik statku kosmicznego nabiera obrotów. To już ostatni moment by opuścić pokład. Jeśli tu zostaniemy, zostaniemy pożarci przez głodne bestie, które zaczynają opuszczać jaja. Jeśli zaś uciekniemy, wpadniemy wprost w objęcia wnerwionej Julii i Ciecia Montekiego. Trzeciej możliwości nie ma.
Nieznana tablica pamiątkowa, poświęcona ofiarom wysokich napięć.
Ofiar jest wiele. DSP to istne cmentarzysko.
Czy udało nam się uciec ? Czy zostaliśmy przerobieni na pokarm dla węży ? Dowiecie się w następnym odcinku. Obiekt jest tak wielki, że pokazaliśmy tylko część naziemną. Pozostały jeszcze podziemia. Powiemy tylko tyle, że takich podziemi jeszcze nie widzieliśmy ...
Cieć : Skąd się tu wzięliście ?
My : Ze szkoły tańca
Cieć : O tej porze ??? Czemu jesteście tacy brudni ?
My : Bo to był Dirty Dancing ...

11 komentarzy:

  1. piękny zakład, wspaniały zwłaszcza hall! nie miałem pojęcia, że można tam wejść i pozwiedzać "na gladiatora".
    ciekawa też instalacja nt. przemian gospodarczych. szkoda tylko, że eksplorując obiekt traci się twarz.

    tak, podobno dni DSP są policzone... cóż. można za to przez chwilę pośnić szalony sen o odbudowie hali targowej i odtworzeniu placu Kazimierza Wielkiego...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wejść zawsze można, ale gorzej z wyjściem :) Twarz to maska teatralna, w sumie mogłem założyć maskę Russella Crowe, to nie musiałbym nosić ze sobą legitymacji gladiatora.
      Szukaliśmy śladów po placu Kazimierza, ale zostały skrzętnie zamaskowane.

      Usuń
  2. Drodzy Penetratorzy :) Może spróbujecie wbić się do Szpitala na Działdowskiej 1 zanim zaczną w nim modernizację? Myślę, że poziom -1 ze znajdującym się tam basenem może być ciekawym obiektem do fotografowania. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. 13 lat tam przepracowałam na fotoskładzie. Były to moje najlepsze lata pracy. Lata ciężkiej, ale normalnej pracy, w którą wprowadzał mnie mój Tato. Przepracował w DSP 40 lat. Dużo mógłby powiedzieć, ale zmarł dwa lata temu. Smutno się robi na sercu, że ginie jedna z największych, wielkonakładowych drukarni w Polsce. Tylko dlatego, że śmiała drukować Trybunę Ludu, Głos pracy, Sztandar młodych...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nie chodzi o to, że drukowana tu była Trybuna ... Cała ta okolica skazana jest na wymarcie. W planach są kolejne wieżowce. Taki los spotkał wiele zakładów na Woli i w całej Warszawie, choćby zakłady im. Nowotki. Z każdym z nich związanych jest wiele wspomnień. Wszystko zmienia się w metal, szkło i korporację. Pozdrawiamy i dziękujemy za odwiedziny.

      Usuń
  4. Oja... drukarnia... ehhh, a ja byłem po drugiej stronie (w halach RUCH)... i widziałem tunel pod Prostą. I posłuchałem historii o tym jak to bywało zaś... jak tam pracowałem. Mogę się podzielić ciekawymi zdjęciami jeśli chcecie :)

    Zwierz

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem, pijani byliśmy (byliście) :)

    OdpowiedzUsuń