czwartek, 4 lutego 2021

NAWIEDZONA FABRUKA JEZUSKÓW

Nastały czasy, w których upadają fabryki. Czasy, w których produkcja staje się nieopłacalna. I wydawałoby się, że na co jak na co, ale na Jezuski w naszym kraju popyt będzie zawsze, jednak z jakiegoś powodu i ta fabryka została zamknięta. 
Próbowaliśmy rozpytać o ten stan rzeczy okolicznych mieszkańców, jednak nie byli skorzy do rozmowy. Ci którzy odważyli się mówić powiedzieli, że to miejsce przeklęte. Zostało wybudowane na starym cmentarzu wikingów albo jeszcze na czymś starszym. 
W okolicach fabryki wytwarza się ponoć takie pole magnetyczne, że żarówki same się zapalają. W całej okolicy kury przestały się nieść a krowy przestały mleko dawać. 
Nocami podobno słychać tu głośne zawodzenie i szczęk łańcuchów, a w oknach pojawiają się dziwaczne cienie. 
Większość pracowników zakładu postradało zmysły, a ci którzy zostali odmówili dalszej pracy. Produkcja Jezusków spadła, dlatego zdecydowano się na zamknięcie fabryki. 
Nic to jednak nie dało, ponieważ zjawiska paranormalne jeszcze się nasiliły, dlatego ostatnio zapadła decyzja o zrównaniu z ziemią stuletniej fabryki i zalaniu jej cementem. 
Skoro tak, to ostatni dzwonek na zwiedzanie. 
Skoro zakład lada chwila ma być zburzony, to borykamy się z dylematem moralnym, czy zdradzać lokalizację, czy nie. Ale może dla Waszego dobra, nie będziemy tego robić. 
Nasz dzisiejszy próchniaczek pochodzi z roku 1925. Powstał na terenie bogatym w glinę, znakomitej do wyrobu posążków Jezuska. 
Z biegiem lat zakład się rozrastał i rozszerzał profil produkcji o wyroby mniej istotne, jak np. rury kanalizacyjne, przewody kominowe, armatura chemiczna, czy inne wyroby z kamionki kwasoodpornej. 
Po upadku komunizmu, zjawiska niewyjaśnione osiągnęły tu poziom niewyobrażalny i tak w 2013 roku fabryka została zamknięta. 
Duchy nie duchy, ale dobry żubr na zakładzie być musi. 
Na ówczesnych miernikach pola elektromagnetycznego brakowało skali. 
WTEM !
O naszym dzisiejszym obiekciku nie możemy powiedzieć, że jest w doskonałym stanie zachowania, ale zwiedzając go przy pięknej pogodzie, zaoferował nam piękną grę świateł i bardzo miłe doznania estetyczne. 
Próchniak zachwyca mnogością barw. 
W halach odnajdujemy pozostałości wytworów. 
Jest nawet Jezus z całą świtą. To chyba szopka wielkanocna. 
Swoją drogą los tych ciekawych rzeźb jest niestety przesądzony ...
Nic dziwnego, że miejsce jest nawiedzone, skoro naustawiali tu tyle reptiliańskich posągów. 
Jak już napisaliśmy, los tych pięknych rzeźb jest nieuchronny, co symbolizuje postać ze sztangą, która za chwilę nieuchronnie na coś się nadzieje ...
Jeszcze rzut okiem z lotu ptaka ...
Obiekt jest tak fotogeniczny, że trudno nam selekcjonować zdjęcia. 
Kapliczka świadczy o tym, że jesteśmy blisko Radomia. Ma za zadanie odpędzać złe moce. 
Nagle z rur zaczął wydobywać się dziwny dźwięk. 
To, co stało się później jest trudne do opowiedzenia. Zresztą i tak byście nie uwierzyli. W ostatniej chwili udało nam się uciec. 
Do zobaczenia !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz