Bloki na Dudziarskiej, już w założeniu przeznaczone na mieszkania socjalne, budowane były w bardzo niskim standardzie. Nie są izolowane, nie ma ciepłej wody w kranach. Z powodu powybijanych okien i powyrywanych drzwi po klatkach schodowych hula wiatr. Jest tam zimno, wilgotno, ściany są zagrzybione, ale i z premedytacją niszczone przez mieszkańców: zakopcone, poobijane, pełne rysunków i napisów. Wiszą zdewastowane skrzynki pocztowe. Obrazu zniszczenia dopełnia unoszący się gęsty zapach moczu, stęchlizny, wilgoci i odchodów zwierzęcych. Grzyb na ścianach panoszy się również w mieszkaniach. Są one często niedogrzanie ze względów oszczędnościowych – w blokach na Dudziarskiej nie ma instalacji centralnego ogrzewania, wspólnej kotłowni ani instalacji gazowej, a ogrzewanie elektryczne jest kosztowne. W wyposażeniu mieszkań są kuchnie węglowe i piecyki do ogrzewania pomieszczeń, ale często są zepsute. Kilka mieszkań nigdy nie było ogrzewanych; wiele z nich nie ma także uregulowanej sytuacji prawnej – umowy najmu wygasły i nigdy nie zostały przedłużone. Kilku regularnie nie płacących lokatorów usiłowano zmobilizować do regulowania czynszu wyrokami eksmisyjnymi, ale jak twierdzą sami urzędnicy "z Dudziarskiej już się nie eksmituje, bo nie ma gdzie". Żaden z wyroków nie został nigdy wykonany. |