wtorek, 11 lutego 2014

BUNKIER STACJI ŁĄCZNOŚCI

Obiekt specjalny o kryptonimie Magarčevac jest to centrum radiowo - przekaźnikowe Jugosłowiańskiej Armii Ludowej, znajdujące się w sercu Petrovej Gory. Obecnie jest opuszczony i przeznaczony do wynajęcia. 
Część naziemna to niewielki dom, położony na trasie do monumentu na Petrovej Gorze. 
Interesujące jest to, że sporo tajnych obiektów wojskowych przypomina z zewnątrz wypoczynkowe domki górskie. Są one bardzo wygodne i przystosowane na dłuższe pobyty. Wszystkie urządzenia natomiast schowane są dobrze pod ziemią. 
Domek może i był wygodny, lecz obecnie panuje tu zasada : to co dobrze prezentuje się na ścianie, lepiej prezentuje się na skupie złomu. 
Taki trend panuje również w Polsce - istnieją niepozorne domki, które skrywają podziemne schrony. Tendencja ze skupem złomu jest również jak najbardziej aktualna. 
A teraz najciekawsze : podziemia. 
Uff, blisko było ... słabo tu oświetlone, a raczej wcale. Oświetlenie lepiej niż na ścianie prezentuje się gdzie indziej. 
Podziemia obiektu skrywały wiele urządzeń komunikacyjnych, a najważniejszym z nich był przekaźnik radiowy RRU-800, wyprodukowany przez Siemensa i następnie przerobiony dla potrzeb Jugosłowiańskiej Armii Ludowej. Dokładna specyfikacja techniczna do jakiej udało nam się dotrzeć jest w języku chorwackim, a my raczej spaliśmy na zajęciach ... 
Sprzęt ten, po licznych modyfikacjach, użytkowany był do roku 1991
Łączność radiowa opierała się na szyfrowaniu. Nasz obiekt nosił kryptonim CEZAR-35, a jego naczelnik TAVANISTE 179. 
Dotarliśmy do wspomnień brygadiera i autora książki o wojnie w byłej Jugosławii Cispera Patty, który opowiada historię budynku (oczywiście wszystko po chorwacku) : 
"Petrova Gora położona 50 km od Zeljavy była największym centrum łączności Jugosłowiańskiej Armii Ludowej. Wśród gęstych lasów wysoki na 60 metrów słup oznacza, że las kryje podziemny kompleks z dobrze zamaskowanym wejściem. 
Podziemia schodzą na 30 metrów w dół, a wejście znajduje się w niepozornym dwupiętrowym domu. 
Obiekt został wykuty w skałach i skonstruowany tak, że załoga w razie wybuchu jądrowego była w stanie wytrzymać 3 miesiące pod ziemią. 
Zajmuje powierzchnię 2000 metrów kwadratowych, posiadając wiele pokoi, własną elektrownię, kuchnię, pomieszczenie do przechowywania żywności i wody, oraz pomieszczenie do odkażania. 
Wszystkie pomieszczenia oddzielone są przegrodami i drzwiami pancernymi, zdolnymi wytrzymać wybuch bomby atomowej.  
Wejścia chronią drzwi o masie 40 ton, zdolnych zatrzymać falę ataku nuklearnego. "
Nasza Atomowa Kwatera Dowodzenia jest jednak o wiele bardziej zniszczona. 
40 tonowych drzwi chyba już nie ma, lepiej prezentują się na złomowisku, jednak zastąpiono je niemniej solidnymi drewnianymi. 
A oto wspomniany wyżej słup, widoczny ponad drzewami. 
Nie jest to robota, żeby od razu fatygować Mustang Wanted, lub Jamesa Kingstona. Sami się tym zajmiemy.
Jeszcze na chwilę pod ziemię i lecimy dalej. 
Nietoperze są tu jakieś inne, niż u nas w Modlinie, jakieś bardziej kanciaste. 
Jedziemy dalej, trochę zostało do zwiedzenia.

4 komentarze:

  1. Chłopaki, wracajcie do Polski! Bo z działu "Kultura i sztuka" będę Was musiała przerzucić do "Zagranica"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie jesteśmy w rubryce kryminalnej ? :) Wracamy niebawem :)

      Usuń
  2. A od kiedy "tylko robienie zdjęć" jest nielegalne? ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Miło znowu Was widzieć! Widziałem Waszą zamkniętą stronę a tutaj taka miła schronowa niespodzianka :) Właśnie pisaliśmy o tym temacie. Pozdrawiamy, Trzecia Strona Wisły i Schrony PRL-u! :)

    OdpowiedzUsuń