niedziela, 4 marca 2012

PRONIT

W dzisiejszym odcinku wyruszymy do opuszczonych Zakładów Tworzyw Sztucznych Pronit-Pionki. Wszyscy jeżdżą, to i my pojedziemy, a co tam :) Przy okazji mamy nadzieję zaopatrzyć się w broń, chemikalia, lub przynajmniej posłuchać płyt.


Zakłady powstały w roku 1923 jako Państwowa Wytwórnia Prochu i Materiałów Kruszących w Puszczy Kozienickiej, koło wsi Zagożdżon. Od 1932 wieś ta (niedaleko Radomia) nosi nazwę Pionki.


Do rozpoczęcia II Wojny Światowej zakłady produkowały głównie materiały wybuchowe na potrzeby wojska. Położenie pośród lasów i mokradeł utrudniało dostanie się do środka osób niepowołanych.


Po wojnie rozpoczęto tu produkcję tworzyw sztucznych i klejów.


Zakład posiadał kilka oddziałów produkujących m.in. : nitrocelulozę, górnicze materiały wybuchowe, oraz nitroglicerynę, prochy bezdymne i kleje, oraz amunicję myśliwską. Z czasem postanowiono rozpocząć produkcję polichlorku winylu, oraz utworzono tłocznię płyt gramofonowych.


W zakładach Pronit tłoczono płyty winylowe na zlecenie wydawnictw, takich jak m.in. : Tonpress, Wifon, Polton, Polskie Nagrania. Firma wydawała także (choć rzadko) płyty pod własną marką "Pronit" (Ostatnio natrafiliśmy na takie, podczas jednej z naszych przypałowych wypraw, relacja niebawem).


Tłoczenie płyt gramofonowych kontynuowano tu do początku lat 90. Wtedy to na skutek kryzysu rozpoczęły się zwolnienia grupowe, redukcja produkcji, firmę podzielono na kilka spółek, aż w końcu nastąpiła upadłość. W 2005 Urząd Miasta Pionki odkupił majątek ZTS Pronit. Pozostałe spółki upadły bądź nadal kontynuują produkcję.


Ale my tu gadu gadu, a zwiedzanie czeka. Już nawet weszliśmy do pierwszej wieży ciśnień.




Wieże ciśnień tradycyjnie mają rozwalone schody



jednak po dotarciu na górę tradycyjnie czeka na nas widok na okolicę.



jeszcze wyżej












Rozpoczynamy zwiedzanie terenu.



To wygląda na laboratorium


Nadgryzł je ząb czasu ...


jednak nadal można się tu rozerwać.









Beczka na nieudane mutanty, lub do przechowywania zombie.


jest ich więcej ... widnieje na nich napis " in case of emergency, call 1 (800) 454 8000"



Z całą pewnością laboratorium służyło do badań nad nowym rodzajem "żywej broni"


mamy pierwszych ochotników.




Znajdujemy trochę dynamitu, zabieramy i ruszamy w dalszą drogę.


Teren jest duży, jest na nim m.in. szkoła ...
odnajdujemy tu podobieństwa z penetrowaną niegdyś Hutą Warszawa.



Odnajdujemy wiele mniejszych bądź większych budynków fabrycznych w rozmaitym stadium rozkładu.




Jest też sporo schronów.



Mieszając w odpowiedni sposób te chemikalia, można by wysadzić w powietrze połowę terenu.



Dzień dobry, czy są dziś zapisy do proktologa ?


Kolejny dom zajęty został przez satanistów.





Kolejne hale i budynki




Niektóre zawierają resztki wyposażenia.




A teraz to, co lubimy najbardziej.






Darmozjadów i nierobów banda!






Nie ma już takich etykietek. Jeszcze starszych nie znaleźliśmy, jakby ktoś się pytał :)


Krwawy sport:)






To nasuwa pewne skojarzenia :)



Kolejne beczki, z tej akurat coś się wydostało...







A tutaj coś się paliło.




Malowniczy, zimowy, opuszczony krajobraz.



Przerwa na inhalację z amoniaku, my przywykliśmy raczej do siarkowodoru.





Jeśli potrzebuje ktoś używaną oponę od stara to tutaj znajdzie.


Kompocik z kwasu mrówkowego, dobry na reumatyzm.














To się nazywa podwieszany sufit :)




Przenosimy się do innej części zakładów. Tutaj część obiektów działa.



o, jak miło



Zobaczmy czy komin się poruszy.



Kolejna wieża ciśnień.






Teren przypomina fabrykę Chemitex w Sochaczewie. Tylko po tamtej nie został już pewnie ślad.









Wchodzimy na taśmociąg i zaczynamy zwiedzanie od nowa :)
Do zobaczenia !

8 komentarzy:

  1. Bardzo fajny zestaw zdjęć, mroczno i brudno :) Szczególnie ujęcia z wież ciśnień.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jedno słowo (pronit!) i tyle dobrych wspomnień. W młodości ich inna działalność niż produkcja longplay'ów była mi nieznana.
    A zdjęcia - zapierają dech. Macie jaja, panowie!

    OdpowiedzUsuń
  3. cześć ściemniacze :)
    cos mi sie nie zgadza, byliśmy 4 marca w PRONIT i jakoś was nie spotkaliśmy :P
    niedługo nasza relacja...

    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pronit jest duży :) A relacje z braku czasu nie zawsze wsadzane są na bieżąco, może się zdarzyć "parę dni" poślizgu :) Pozdrawiamy.

      Usuń
  4. chyba tylko odludzie pozwoliło zachować eksponaty chemiczne.. wspaniała chłodnica aż mi się łezka zakręciła i rączka zaświerzbiła :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam jako że jestem mieszkańcem Kozienic 22km od Pronitu to powiem wam panowie że zwiedziliście może 15% tego zakładu na zachód w las w kierunku miejscowości Maryno i Słupica znajdują sie magazyny otoczone wałami w kształcie ślimaka prowadzą do nich tory kolejowe, w magazynach jest czyściej więcej eksponatów do obejrzenia i poczytania. Jest też poligon testowy do 1998 roku były tam testowane materiały wybuchowe. Co do pożaru który zauważyliście to wielki pożar z tego co pamiętam to 3 dni 129 jednostek gaśniczych palił sie 2 blok który został rozebrany przez firmę która chciała tam budować tor do sportów motorowych. Pronit nie cały jest opuszczony produkują tam jeszcze amunicje myśliwską i fajerwerki. Pozdrawiam Aikon

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć Wam.
    Panowie zrobiliście kawał dobrej roboty:) Czy mógłbym wykorzystać kilka zdjęć do krótkiego
    filmu opowiadającego o "Pronice" dla moich uczniów, który będzie zamieszczony na popularnym kanale Youtube.
    Film nie ma na celu żadnego zarobkowania tylko ma pełnić funkcję edukacyjną. Ja jako nauczyciel niestety też nie
    mogę odwdzięczyć się finansowo. Na koniec filmu oczywiście napiszę dla Was podziękowania.
    Z góry dziękuję za odpowiedź.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Mieszkam bliziutko, ale tylko słyszałam od mamy, cioci, jak ogromny jest zakład...niesamowite...a dzieli mnie w sumie tylko ulica... Podziwiam...odważni jesteście !!!

    OdpowiedzUsuń