czwartek, 27 lutego 2014

DWOREK NAZISTOWSKICH SATANISTÓW

Pamiętacie naszą wizytę w willi Arpada Chowańczaka przy ulicy Morskie Oko? Mieściło się tam przedstawicielstwo satanistów na miasto stołeczne Warszawa. Tym razem jesteśmy w Skotnikach (gmina Zgierz). Jest to niewielka wieś o populacji niespełna 400 mieszkańców. Nic więc dziwnego, że różne organizacje pozarządowe nie mogą sobie pozwolić na zajmowanie osobnych lokali na potrzeby swojej działalności. I tak w jednym dworku mieszczą się sataniści i naziści.  
Naprzeciwko naszego celu znajduje się folwark należący niegdyś do dworku, jednak okazał się nie być opuszczonym (pies wgryziony w tyłek był jak najbardziej realny). 
Nasz dworek wypatrzyliśmy przypadkiem wracając z wyprawy krajoznawczo - łupieżczej z cukrowni Leśmierz. Post z wyprawy do cukrowni pojawi się wkrótce, jednak z uwagi na sporą ilość zdjęć, trochę odwleka się to w czasie. 
Od wejścia daje się odczuć serdeczna atmosfera, strudzony turysta jest tu miło przyjmowany.
Okazuje się, że nawet anarchiści podnajmują tu jedno pomieszczenie. 
Dworek pochodzi z roku 1843 a wpisany do rejestru zabytków został w roku 1967. 
Majątek (wraz z folwarkiem) należał do fabrykanckiej rodziny Wernerów z Ozorkowa. Ostatnim właścicielem był Józef Werner, który posiadał udziały w cukrowni w Leśmierzu (ale o tym kiedy indziej). 
Po napisie powitalnym napotykamy kolejne, tym razem bardziej niepokojące. 
Wchodzimy na własną odpowiedzialność, w powietrzu daje się wyczuć delikatny zapach torfu. Jednak jesteśmy niedaleko Łęczycy która kojarzy się z diabłami, więc to wiele tłumaczy. A skoro diabły, to możemy się spodziewać satanistów. 
Na początek trafiamy jednak do pomieszczeń zajmowanych przez faszystów. Tak mówiąc poważnie, to nie licząc tych bazgrołów, motyw główny na ścianie wykonany został z dużą dbałością. Co za tym idzie nie zrobili go wandale ale był to element wystroju wnętrza jakiegoś byłego lokatora. 
Cóż począć z takim życzeniem ... 
Kolejne napisy zasiały w nas ziarno niepewności. Chyba jednak sataniści i faszyści nie lubią gości. 
Zaschło nam w gardłach. Niektórzy na eksploracjach preferują browary, my wolimy napoje bardziej luksusowe, po których zawsze wypatrzymy wejście :)
Część satanistyczna. 
Kiedy w budynku był prąd, zapewne był to pokój uciech ... 
Zbliża się wieczór, więc obawiamy się, że za chwilę rozpocznie się składanie ofiar z kogutów i mniejszości etnicznych. Oglądamy na szybko strych i piwnicę i uciekamy. 
Zwiedzenie zabudowań folwarcznych nie wypaliło, ponieważ wpadliśmy w miejsce zrzutu gnojówki przez okolicznych pańszczyźnianych chłopów. 
Miło się zwiedza takie dworki. W Warszawie to stałyby opuszczone i niszczały, lub trafiłyby pod spychacz, a tutaj to chociaż sataniści wykorzystują. I tym optymistycznym akcentem żegnamy się. 

2 komentarze: